Zapraszamy na kolejny odcinek naszego cyklu „Historie z projektów” – serii, w której przedstawiamy osoby stojące za realizacją projektów lub korzystające z ich efektów.
Każda z tych historii to opowieść o ludziach, miejscach i działaniach, które – dzięki wsparciu Programu Interreg NEXT Polska – Ukraina 2021-2027 wnoszą trwałe zmiany w życie mieszkańców pogranicza i poprawiają ofertę dla odwiedzających region turystów. Wierzymy, że te opowieści staną się inspiracją do kolejnych wspólnych inicjatyw.
Poznajcie kolejną inspirującą historię!
Tak wspomina początki swojej pracy na bieszczadzkiej wąskotorówce Marek Chochoła. Urodził się w Bieszczadach, potem chodził do szkoły w Rzeszowie i nawet pracował w tamtejszych zakładach lotniczych, ale ciągnęło go w rodzinne góry. Pracę w leśnej kolejce zaczął więc przeszło 40 lat temu od warsztatu kolejowego, potem został rewidentem, a po roku hamulcowym. Z czasem zdobywał kolejne uprawnienia: pomocnika, maszynisty parowozu, lokomotyw spalinowych, na koniec dyżurnego ruchu. Ta ostatnia funkcja jest najbardziej odpowiedzialna, bo ma przecież do czynienia z… ponad 130-letnią staruszką! Tak, tak… Budowa pierwszych odcinków Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej ruszyła w 1890 roku, w czasach zaboru austriackiego. Wąskotorówki powstawały wówczas w różnych częściach Karpat, bo był to podstawowy środek transportu drewna budowlanego i opałowego z rozległych, trudno dostępnych lasów. Do konstrukcji mostów, wiaduktów i murów oporowych sprowadzono wykwalifikowanych włoskich kamieniarzy z alpejskiego Trydentu. Tylko w Bieszczadach sieć torów rozrosła się stopniowo do ponad 73 kilometrów.
Pod koniec XX wieku, gdy nadeszły czasy gospodarki rynkowej, nad bieszczadzką „ciuchcią” zawisło nawet widmo likwidacji. Transport zamarł, torowiska zarastały, a sprzęt zaczęto wywozić w głąb kraju. Jednak determinacja zapaleńców, którzy w tym niezwykłym zabytku techniki, ludzkiej myśli i ciężkiej pracy dostrzegli ogromny potencjał turystyczny, sprawiła, że udało się go uratować dla kolejnych pokoleń. Ale wiele musiało się zmienić – powstała fundacja, trasę znacznie skrócono, odzyskane wagoniki dostosowano do przewozu pasażerów, a w budynkach stacyjnych zebrano kolejowe eksponaty. Torowisko wymagało jednak stałych remontów i modernizacji, zaś rosnąca fala turystów – profesjonalnej obsługi. Na początku było ich kilka, kilkanaście tysięcy, a dziś jest to już ponad 160 tysięcy podróżnych rocznie! Stało się jasne, że potrzebne są inwestycje i to niemałe. Z pomocą przyszedł Program Interreg NEXT Polska – Ukraina i… przypadek. Przedstawiciele fundacji odwiedzali miejscowości w Karpatach, w których jeszcze pozostały ślady wąskotorówek. W ukraińskiej Wygodzie zobaczyli nietypowy pomnik – parowóz:
W ten sposób trafili z czasem do włodarzy Wygody, która stała się później partnerem projektu.
Za sprawą wspólnego przedsięwzięcia pod nazwą „Karpacka kolejka wąskotorowa – podróż śladami karpackiej kolejki leśnej” (akronim TrainToNature) i dofinansowania z Programu, na stacji głównej bieszczadzkiej „ciuchci” w Majdanie k. Cisnej powstanie centrum obsługi turystów oraz kładka nad torami ze ścieżką i platformą w koronach drzew. Pojawi się też oferta wąskotorowych drezyn rowerowych, które mają jeździć po wyremontowanym w ramach projektu odcinku. Zmienią się również na lepsze warunki pracy okolicznych mieszkańców, którzy zyskają nowoczesne zaplecze socjalne i nowe miejsca zatrudnienia:
By przyciągnąć turystów i zapewnić im dobre warunki partner ukraiński stworzy w Wygodzie muzeum wąskotorówki wraz z rekreacyjnym otoczeniem. Tamtejsza kolejka „Karpacki Tramwaj” to jedna z największych atrakcji turystycznych regionu Kałusz. W ramach projektu szlak transportu drewna stanie się ścieżką pieszo-rowerową.
Tymczasem w Bieszczadach pan Marek pytany, czy tęskni za początkami swojej pracy z lat 80-tych, odpowiada:
Więcej informacji o projekcie można znaleźć na stronie internetowej projektu, tutaj.